Songs in the Key of Filth |2008, Gut Rec., ++++|

1. She Said, 2. Ampu-Cutee, 3. Please, 4. Worthless, 5. Pied Piper, 6. United We Fall, 7. Skip Track 7 (Donkey Breath), 8. I Am, 9. Don't Tell Me How to Die, 10. The Somber March, 11. Two Shits and a Flying Fuck, 12. It's All Over, 13. Chok(h)er, 14. The Fuck Song, 15. We Are All Drunk

Po pierwsze, Erase The Virus to grupa, która będzie wspierała cztery koncerty klasyki rocka industrialnego - zespołu 16volt podczas ich tegorocznej trasy na terenie Teksasu, więc zapowiada się na ostre granie.
Po drugie, muzyka ETV jest mieszaniną jakiegoś cybernetycznego klimatu z gorącymi, metalowymi i przesterowanymi gitarami, no ale czego innego można się było spodziewać po muzyce zespołu pochodzącego ze stanu Ameryki Północnej, w którym najwyższa temperatura ponad 38 st. C (100 st. F) utrzymywała się w lecie 2000r. przez aż 41 dni?
Po trzecie, od dawna też wiadomo, obserwując metalowo-industrialne zespoły pokroju Ministry, Revolting Cocks, Skrew, Union Underground czy SnowBlack , że tworzą na tym terenie naprawdę potężną muzykę, głównie skoncentrowaną na gitarach, a porywające solówki, nierzadko wykonane na gitarach firmy Gibson, nadają im charakterystyczne, chociaż zróżnicowane brzmienie, i dzięki temu odwracają uwagę od monotonnego, industrialnego beatu. U ETV dobrym na to przykładem będzie utwór Please, z typowo rockowymi solówkami i zwartą ścianą sampli w tle, podobnie jak Pied Piper i Don't Tell Me How to Die, chociaż w tych daje się usłyszeć więcej pracy samplerów.
W Two Shits and a Flying Fuck moje ucho zareagowało od razu pozytywnie na nagłe wejście żywego basu i te wyciszenia między momentami całkowitego chaosu. Natomiast w It's All Over nie podobało mi się wprowadzenie do utworu w stylu standardowych syntezatorów używanych w muzyce spod znaku electro, ale później uratowały go ostre gitary. Chok(h)er przypomina mi utwory NIN, ale już następny to cały Erase The Virus ze swoją agresywnością i dynamiką.
A po czwarte, nie ma na tej płycie słabego albumu. Odnosi się wrażenie, że zespół dokładnie opracował sobie plan działania i nie ma tu miejsca na improwizacje albo brak profesjonalizmu.

W najbliższym wywiadzie z zespołem zapytam o teksty i tytuły utworów, bo np. taki Somber March nic mi nie mówi, chociaż sam kawałek jest wart polecenia. Intro do utworu (bez gitar) już gdzieś słyszałam, nie wiem czy nie było to na jakieś płycie Cubanate, a jeśli nawet to nie szkodzi, bo ten zespół też jest dobrą inspiracją ;)

Rekomendacja Fabryki, zasłużone 4 gwiazdki i podpowiedź, że album Songs in the Key of Filth należy odtwarzać bardzo głośno. (NINa)

http://www.myspace.com/erasethevirus